Co sądzisz o blogu ?

piątek, 4 maja 2012

Rozdział 27

Następnego dnia poszliśmy na badania , cały czas trzymając się ze ręce .
-Nathan tak bardzo się boje -powiedziałam wtulając się w niego
-A myślisz , że ja to nie ?-odpadł obejmując mnie -Nie łam się przejdziemy przez to byle razem
-Pan Sykes i Pani Nowak ?-odezwała się jakaś kobieta wychodząc z gabinetu
-To my -odezwałam się
-Zapraszam -uśmiechnęła się serdecznie
Po wejściu od razu przeszliśmy do sedna z racji iż badania przeprowadzał znajomy Nathana , opowiedzieliśmy mu całą historię widziałam szok na jego twarzy .
-Nie wiarygodne -skwitował
Potem pobrali nam DNA w postaci śliny i koniec .
Pozostało nam czekać , dzięki znajomością nasza sprawa była priorytetowa ,każdy dzień od tego czasu był jak udręka.
W czwartek odbyła się sprawa Patricka poszłam na nią , chodź Nath uważał to za zły pomysł
-Muszę się dowiedzieć ile dostał !-powiedziałam
-Chcesz ? Chcesz znowu to przeżywać ?-zapytał
-Nie ja chcę wiedzieć ile dostanie . Po prostu muszę i koniec tematu .-stwierdziłam wychodząc do sądu .
Tak jak się spodziewałam nie okazał nawet cienia skruchy a za swój czyn dostał 10 lat dużo jednak przynajmniej mam pewność , że to się więcej nie powtórzy , będzie miał nauczkę . Żal mi jedynie było jego matki zalanej łzami.
-Przepraszam Cię -powiedziała po rozprawie
-Pani ? Nie ma za co . To nie pani wina , że Patrick to zrobił .
-Ale mogłam nie wiem powstrzymać go .
-Niczego nie da się przewidzieć , gdybym wiedziała nie szłabym tamtędy .
Po powrocie do domu poczułam ulgę tak jakby ponieważ moje myśli nadal zaprzątały wyniki.
W piątek od rana po nieprzespanej już piątej nocy piłam kawę i czytałam gazetę , Nathan z dobrym humorem i koszykiem w ręku stał w drzwiach kuchni
- Hej .Czyżby nowy czerwony kapturek ?-zapytałam
- Hej .Nie kochanie ,piknik -odpowiedział z uśmiechem -Ubieraj się i idziemy
-Dobra daj mi 15 minut
-Czyli mam pół godziny ok .
Podeszłam i pocałowałam go w polik po czym biegiem ruszyłam do łazienki , szybki prysznic makijaż i  wygodne ciuchy po niecałych 16 minutach byłam gotowa
Nath spojrzał na zegarek
-Wcześnie , jestem pod wrażeniem
- Widzisz jestem jak zagadka -zaśmiałam się
-No to chodźmy - załapał mnie za rękę i wyszliśmy
Nath zaprowadził mnie nad jakąś rzeczkę nie mam pojęcia  gdzie to było , nigdy tam nie byłam
Po drodze zatopiłam się w myślach , że trafiłam na skarb , na chłopaka który o mnie dba chce mojego dobra i wspiera mnie , że może niepotrzebnie odrzucałam miłość od siebie . Byłam , jestem najszczęśliwsza dziewczyną na świecie i mam nadzieję , iż to nie skończy się zanim sie na dobre zaczęło . Przystanęłam i podeszłam do Natha kładąc mu ręce na szyi
-Dziękuję -szepnęłam
-Za co ? -zapytał zdezorientowany
-Za to że jesteś -po czym złożyłam na jego wargach czuły pocałunek
Po dotarciu na miejsce rozłożyliśmy koc i zajadaliśmy się kanapkami .
Następnym punktem programu była gra w siatkówkę
-Nathanie przegrywasz!-powiedziałam przez śmiech
-Daje ci fory -odpowiedział
-O taaa jasne -śmiałam się jeszcze głośniej co wykorzystał zdobywając punkt
Ostatecznie ogłosiliśmy remis ponieważ chłopak wykłócał się , że powinien wygrać chodź tak nie było . Spedziliśmy tam całe popołudnie a potem wieczór patrząc na gwiazdy
Przyszła sobota czyli dzień w którym Martin (ten przyjaciel Nathana ) miał przywieść wyniki od samego rana robiłam pielgrzymkę po domu 
Salon-kuchnia-pokój-łazienka i tak w kółko Nathan widząc co robię złapał mnie za ramiona i powiedział
-Uspokój się ! Albo cię zapiszę na następny maraton !
-No dobra -usiadłam jednak po chwili zerwałam się aby otworzyć drzwi w których stał Martin
-Cześć -powiedział
-Hej -odpowiedziałam
-Proszę -podał mi kopertę poczekałam jak  Nathan podejdzie objął mnie ramieniem i otworzyłam
-Chwila prawdy nadeszła
Po  bzdetach typu Klinika ta i ta chce poinformować o przeprowadzeniu badań doszłam do momentu wyników
"Stwierdza się pokrewieństwo pomiędzy danymi próbkami w 98 % "
Myślałam że zemdleje , czułam jak łzy napływają do oczu .
Chłopak objął mnie mocniej poczułam jak jego łzy skapują na mój polik , objęłam go i pocałowałam
-Nathan nigdy nie przestanę cię kochać chodź będziemy musieli się rozstać
-Nie to musiała być pomyłka .
W tym momencie Martin wyjął drugą kopertę
-Dobra zabijecie mnie to jest ta prawdziwa podał ją Nathanowi 
-Na prawdę cie zabije -powiedziałam
On rozdarł ją i na jego twarzy  zagościł uśmiech zaczął skakać potem podniósł mnie i zaczął robić piruety
-Nath , Nathan postaw mnie !
-Nie jesteśmy rodzeństwem .Kocham Cię i możemy być razem !
-Ja też cię kocham wariacie -po tych słowach złączyliśmy się w długim pocałunku gdzie Nathan nadal trzymał mnie w górze a Martin jakimś cudem ulotnił się ...

~~~~

Udało mi się to napisać wreszcie !
Ded dla czytających ^^:**

8 komentarzy:

  1. Jak ja tam zawału dostałam na miejscu, gdy czytałam jak ona powiedziała, że nie mogą być razem!
    Normalnie powinnam Cię za to zabić!
    Ale nie... Bo kto będzie pisał tak wspaniałe opowiadanie ;)
    Na szczęście nie są rodzieństwem! Jupi!
    Pisz szybko kolejny ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeah! Wiedziałam! Wiedziaaaaaałam!!! Miłość zawsze zwycięża!

    OdpowiedzUsuń
  3. matko! ale im Martin kawał zrobił hahahhaha xd nadal z tego nie wyrabiam xd będą razem, oł je, oł je! xd
    szybko next ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. jeeeeeee , to jest boskie xD
    pisz szybko kolejny ; D ; *

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :)
    umiesz dawkować napięcie : jak przeczytałam najpierw, że są rodzeństwem to łzy miałam w oczach , a potem jak okazało się , że to żart to poczułam taką ulgę uff ...
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Ejj ! Nie przerażaj tu mnie!
    Myślałam że umrę jak przeczytałam "98%" !!!
    Ale na szczęście.. nie są rodzeństwem ! ;D
    Myślałam .... dobra nie ważne ;D
    Na szczęście jest ten happy end ! Yeah ! ;D
    Epic win ! ;D
    A teraz dawaj mi tu nexta ! ;D xx

    OdpowiedzUsuń
  7. titi titi titi tin, kawał zrobił im Martin! :D

    nie udała się melodyjka, ale tradycja, to tradycja! :)

    Misiek, Ty to trzymasz ludzi w niepewności :D

    GENIALNIE <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ufffffff jaka ulga ,ze oni nie są rodzeństwem! :D
    Ale jak Martin podał im ta pierwszą kartę to się załamałam!
    Naszczęście ich okłamał :D
    Ale Ty trzymasz nas w niepewności :)
    I jest Happy End i naszczęście nie będą musieli się rozstać!
    Jupi! Rozdział megoa boski! :)
    Pisz szybko następny!
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń